Jazda w Biueszczadach na wypożyczonym przez brata Magnumie, bałem się wiecej rpzejechać bo mostek nie przykręcony, hamulcy brak, przerzutki działały jako tako, ale jednym słowem strach sie bać odjechać kawałek dalej od hotelu :D
W niedziele znaleźliśmy wspaniały szlak, który rozpoczął się ostrym podjazdem/podejściem... Wciągaliśmy nasze rowery przez ok, 30 minut i jak weszliśmy na szczyt to myślałem ze łydki mi zaraz odlecą... Szczyt miał według mapy 1112m n.p.m (a zbocze po którym wchodziliśmy na moje oko miało ok. 40* nachylenia) Później ostre zjazdy, masa błota i kamieniste wąskie ścieżki... Po drodze nawet spotkaliśmy owczarki podhalańskie (trzy sztuki) które zaczęły nas gonić (myślałem że popuszcze w gacie :D) Na koniec dobry obiad w Niedzicy i powrót szosą do domu :D